Na zdjęciu: dzisiejsza kolacja. Do tego była herbatka miętowa. Udał mi się niezły pasztet (w Polsce nazywa to się raczej pasztetowa lub pasta, ale ja wszystkie takie wytrawne smarowidła nazywam pasztetem :o), 100% dietetyczny (bo zawiera jedynie 2% tłuszczu -- do porównania, normalne pasztety, nawet wege, zawierają 40%-70% tłuszczu :o) Bardzo smaczny, aż mnie zdziwiło. I ultra dobry dla zdrowia, masa witaminy B, żelaza i białka, a jak poda się na chlebie razowym to będzie białko tak zwanej 'najlepszej jakości'. Do tego pasują cebulki i korniszony, ale papryka pokropiona cytryną też dobra. Na nadmiar cebuli mogę sobie pozwolić, bo mąż znowu na drugim końcu Europy, i całusy mnie nie oczekują ;/
Pasztet(owa) z soczewicy i bakłażana
{wychodzą 4 średnie słoiczki po około 300g}
średni bakłażan lub pół kilo grzybów
(można suszone namoczyć, a potem zważyć)
szklanka ciemnej soczewicy plus 3 razy tyle wody
bułka tarta lub tarty chleb bezglutenowy
pasta Miso lub smaczny sos sojowy
cebule, czosnek, sól morska, pieprz
suszone zioła według upodobań (tymianek, bazylia, majeranek..)
brązowy cukier i/lub namoczone i zmiksowane rodzynki
koncentrat pomidorowy (opcjonalnie)
nieco soku z cytryny lub octu jabłkowego (opcjonalnie)
maksymalnie 2 łyżki stołowe oliwy
9 łyżek stołowych wody od (prawie gotowej) soczewicy, lub dobry bulion wegetariański
Soczewicę gotujemy przez około 45 minut aż będzie mięciutka, właśnie jak pasztet (w razie czego dolewamy nieco wody) Przez ten czas kroimy bakłażan, cebule, i czosnek. Dokładnie rozpuszczamy pastę Miso (ja dałam 2 łyżki stołowe) w paru łyżkach gorącej wody. Do dużej patelni lub drugiego garnka dajemy maksymalnie 2 łyżki stołowe oliwy, plus 9 łyżek stołowych wody od soczewicy (albo wege bulionu), i podgrzewamy aż zacznie syczeć i lekko pryskać. Wrzucamy cebulki i czosnek, posypujemy drobinką brązowego cukru i soli morskiej, jak całość będzie lekko zarumieniona dodajemy bakłażan. Podsmażamy, mieszamy, przyprawiamy rozpuszczoną pastą Miso lub sosem sojowym, drobinką cukru lub pasty rodzynkowej, ziołami itp
W międzyczasie sprawdzamy soczewicę, i jak jest wystarczająco miękka odstawiamy na bok do ostudzenia. Gotowy bakłażan mieszamy z soczewicą, dalej przyprawiamy do smaku, ja dodaję pieprz pod koniec. Opcjonalnie można dodać parę łyżek stołowych koncentratu pomidorowego (ja dałam dwie). Zagęszczamy pasztet (jeśli konieczne) paroma łyżkami stołowymi bułki tartej. Mieszamy widelcem lub miksujemy, ja lubię większe kawałki bakłażana wiec pomijam mikser. Opłaca się wysterylizować słoiki w gotującej wodzie, a potem pasteryzować gotowy pasztet w wodzie lub piekarniku (opis sterylizacji tutaj i tutaj, opis pasteryzacji w piekarniku w blogu Bea w Kuchni) Ja na wszelki wypadek i tak trzymam w lodówce, i zjadam w około pół miesiąca.
Dodaję przepis do akcji "Wegańska Wielkanoc", bo pasztety i wytrawne dania są dla mnie Wielkanocnym standardem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz